Zanim przedstawiona zostanie krótka historia naszego klasztoru i kościoła, to najpierw powiemy kilka słów o fundatorce tego miejsca, czyli o Dorocie Piwo z Otolina, ponieważ gdyby nie ona, to OO. Bernardyni nie mieliby w Łęczycy swojej placówki.
Zarys dziejów Klasztoru OO. Bernardynów w Łęczycy
Dorota Piwo z Otolina
Zasób wiedzy o tej osobie jest dość skromny, żeby nie powiedzieć mizerny.
Jej rodzice to Stanisław Otolski herbu Pniejnia i N. z domu Grabowska (nie znamy imienia matki). Ojciec Stanisław zmarł przed rokiem 1611. Nie wiemy, kiedy Dorota się urodziła. Zachowała się jedynie informacja, że w roku 1582 była jeszcze małoletnia. Miała siostrę Annę. Pochodziła z wioski Otolin koło Płocka. W XVI w. wieś ta zajmowała obszar ok. 60 hektarów. Obecnie nazwa tej miejscowości brzmi Otolino i jest to część wsi Brochocinek w powiecie płockim. Przodkowie Doroty nosili przydomek Soja. Z czasem zmienili nazwisko na Otolski, zaczerpnąwszy je od nazwy miejscowości Otolin. Tak więc nazwisko rodowe Doroty brzmiało Otolska.
Wyszła za mąż za Krzysztofa Piwo herbu Prawdzic, cześnika płockiego, który zmarł przed rokiem 1631. Nie mieli dzieci.
Kronikarz klasztoru łęczyckiego poświęcił tej osobie, jako fundatorce kilka długich, kwiecistych, a więc charakterystycznych dla okresu baroku zdań, w kronice swojego konwentu. Zanotował na jej temat między innymi i to, że napełniona dobrymi czynami oraz uwieńczona cnotami i zasługami, zamieniła życie doczesne na życie wieczne w Roku Pańskim 1640 dnia 3. lutego (APBK rkps W-52 Archivum Conventus Łanciciensis… , s. 22). I w zasadzie na tym kończą się wiadomości o Dorocie Piwo z Otolina. Kilka innych informacji na jej temat podanych zostanie poniżej.
Autor wspomnianej wyżej kroniki klasztoru łęczyckiego mówi, że Dorota Piwo była fundatorką w trzech miejscowościach. Pisze on: ta pobożna matka, jaśniejąca wiarą, nie tylko w jednym miejscu fundacji ustanowiła hymny chwały Bożej przez wzniesienie dwóch kościołów, jako że pierwszą w mieście o nazwie Kiernozia, dziedzictwie swojego zmarłego męża, po jego śmierci. Wybudowała tam pięknie przyozdobiony kościół murowany z wysoką wieżą. Drugą fundację podjęła w mieście Sierpc – kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca, filię kościoła parafialnego, do którego wierni często uczęszczają z racji cudów dokonywanych przez Błogosławioną Dziewicę Maryję. Trzecią wzniosła [w Łęczycy] (Archivum Conventus Łanciciensis…, s. 21).
Nasz kronikarz chyba trochę się „zagalopował”, ponieważ jego tekst zdaje się sugerować, że Dorota Piwo we wszystkich tych miejscowościach wybudowała kościoły od podstaw, jako nowe obiekty. W Kiernozi gotycki kościół z cegły wybudowano w XIV wieku. W późniejszych czasach wielokrotnie go przebudowywano lub dostawiano różne części, więc możliwe, że nasza fundatorka była autorką jednej z tych zmian w kościele kiernoskim. Również drewniany kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Sierpcu, w czasach, kiedy żyła Dorota Piwo, istniał już od kilku wieków. Zachowała się informacja, mówiąca o tym, że około roku 1615 kościół ten był remontowany. Jego konstrukcja została wtedy wzmocniona dębowymi podwalinami, a dach pokryto gontem. Działo się to za życia Doroty Piwo, więc możemy pokusić się o wysunięcie przypuszczenia, że to ona właśnie sfinansowała wspomniane prace remontowe. Obecnie kościoła tego już niestety nie ma – został rozebrany w roku 1813 przez wracające spod Moskwy wojska Napoleona Bonapartego.
Tak więc fundacją, która od początku była dziełem Doroty Piwo z domu Otolskiej, jest tylko kościół i klasztor OO. Bernardynów w Łęczycy.
Jak doszło do powstania tej fundacji? Dlaczego fundatorka wybrała na miejsce budowy właśnie Łęczycę mimo, że sama nie pochodziła z tego miasta ani w nim nie mieszkała?
Klasztorny kronikarz z łęczyckiego konwentu pisze: Rozważywszy czy różne sąsiadujące ze sobą miasta pozwolą Braciom zapewnić utrzymanie z kwesty i czy wielkość zadeklarowanych ofiar odpowiada podjętemu przedsięwzięciu, znalazło się ostatecznie, dzięki wsparciu Bożej pomocy, miejsce łęczyckie, do którego ta głośno śpiewająca synogarlica woła swoje pisklęta, nie szczędząc wysiłków i wydatków, kościół i klasztor dla Braci, gdy była jeszcze wśród żywych zaczęła budować, (Archivum Conventus Łanciciensis…, s. 21).
Zakon Braci Mniejszych Obserwantów Bernardynów, to tak zwany zakon żebrzący
Kronikarz mówi więc, że jedną z przyczyn lokacji klasztoru w Łęczycy było znalezienie tu miejsca, które pozwoliłoby zakonnikom utrzymać się z ofiar zbieranych w tym mieście i w jego okolicach.
W kontekście powyższych słów należy się chyba współczesnemu czytelnikowi krótkie wyjaśnienie. Zakon Braci Mniejszych Obserwantów Bernardynów, to tak zwany zakon żebrzący. Od początku istnienia tej wspólnoty założonej przez św. Franciszka z Asyżu, a więc od trzynastego wieku, aż do niedawna, to znaczy do okresu po II wojnie światowej istniał zwyczaj, że bracia zakonni, co pewien czas, jeździli np. furmankami odwiedzając mieszkańców różnych miejscowości w okolicy klasztoru i prosząc o jałmużnę. Zebrane datki, głównie w postaci żywności (np. zboże, warzywa, owoce) przywozili do klasztoru i w ten sposób zakonnicy mogli się utrzymywać. Klasztory posiadały także własne ziemie i gospodarstwa, więc one również stanowiły źródło utrzymania. W czasach współczesnych nie ma już zwyczaju zbierania kwesty przez zakonników, jednak materialne utrzymanie nadal pochodzi głównie z jałmużny, którą klasztory otrzymują od wiernych np. w postaci składki w czasie Mszy św. czy ofiar na intencje mszalne.
Po tej drobnej dygresji, wróćmy do fundatorki klasztoru łęczyckiego Doroty Piwo z Otolina i jej dzieła.
Dlaczego wybrała ona właśnie Bernardynów jako tych, którzy będą przyjmować jej fundację, a nie jakichś innych zakonników, np. Cystersów czy Jezuitów?
Pochodzący z Łęczycy o. Aleksander Sitnik, który wraz ze swoim bratem Tomaszem opowiada historię naszego klasztoru i kościoła w książce Bernardyni łęczyccy, pisze na ten temat: Dorota postanowiła ufundować klasztor i kościół [Bernardynom] biorąc pod uwagę gorliwą pracę duszpasterską (…) [tych] zakonników. (Bernardyni łęczyccy, Kraków 2005, s. 24).
Skąd ich znała? W tej samej książce czytamy: Mogę jedynie przypuszczać, że stało się to na jednej z pielgrzymek do oddalonego o około 100 km na północ od Łęczycy sanktuarium Matki Bożej w Skępem. Znajdowało się ono pod opieką duszpasterską bernardynów od 1498 roku. Do skępskiego sanktuarium ludność przybywała z różnych stron kraju, ale najliczniej z Ziemi Dobrzyńskiej i Mazowsza. Najprawdopodobniej i Dorota pielgrzymowała tam, może ze swoim mężem, i właśnie w Skępem zafascynowała się głoszonymi przez bernardynów kazaniami czy ich sposobem życia. W konsekwencji wpłynęło to na ofiarowanie zakonnikom franciszkańskim fundacji łęczyckiego klasztoru i kościoła. (Bernardyni łęczyccy, Kraków 2005, s. 24).
Fundatorka nie miała w samej Łęczycy ani w jej okolicach własnych gruntów, dlatego zakupiła ziemię za murami miasta od strony północno – wschodniej przy bramie Poznańskiej i ofiarowała ją Zakonowi. Aby móc uskutecznić rozpoczynające się dzieło – potrzebna była jeszcze zgoda biskupa miejsca. Łęczyca, w czasach, kiedy żyła Dorota Piwo należała do archidiecezji gnieźnieńskiej (należała do niej od początku swego istnienia aż do roku 1818, w latach 1818 – 1920 należała do archidiecezji warszawskiej, 1920 – 1992 – do archidiecezji łódzkiej i od 1992 do teraz – do diecezji łowickiej). Dorota Piwo z domu Otolska zwróciła się więc do arcybiskupa gnieźnieńskiego, prymasa Polski Jana Wężyka z prośbą o pozwolenie na fundację łęczycką. Arcybiskup wystawił dnia 26 VIII 1631r. dokument aprobujący fundację. Fundacja ta została potwierdzona także przez króla Władysława IV dokumentem z 15 IV 1635r. oraz przez sejm warszawski w tym samym 1635 roku. Poza tym arcybiskup gnieźnieński Jan Wężyk wydał 3 III 1636r. dokument ponawiający zgodę z roku 1631.
Łęczycki kronikarz klasztorny pisząc o Dorocie Piwo zanotował także: aby rozpoczęte dzieło było przez Braci kontynuowane [fundatorka] dała, darowała trzydzieści tysięcy florenów, a następnie odnowiwszy swoją ofiarę, zapisała w testamencie sześć tysięcy florenów (Archivum Conventus Łanciciensis…, s. 21 – 22).
Fundatorka do końca swego życia, czyli jeszcze przez kilka lat, do roku 1640 wspierała zakonników łęczyckich swoimi ofiarami. Potwierdza to, zamieszczony w kronice klasztoru, odpis dokumentu wystawionego przez panią cześnikową. Tekst ten jest jednym z niewielu, które napisane zostały w języku polskim (niemal cała kronika jest po łacinie), warto więc chyba zamieścić go tutaj m.in. dla zobrazowania ówczesnego polskiego języka i ówczesnej polskiej pisowni: Roku 1639. Miesiąca Lipca w Dzień S. Maryi Magdaleny [22 VII]. Ja Dorotha z Otolina Piwowa Czesnikowa Płocka zeznawam tym pisaniem moim, będąc w wielkim niebezpieczenstwie zdrowia swego y bliższa onego Swiata, niż tego, Iż Oycom Bernardynom Łęczyckim na Fundacyi moiey mieszkającym, daię, daruię wiecznemi czasy te dwa Place nowo skupione, to iest: Plac Panow Kawatkowiczow nazwanych, także Pana Daniela Gielera mieszczanow Łęczyckich przyłączaiąc ie do Gruntow Klasztornych Oycow Bernardynow dla sposobneyszego przestrzenstwa temuż Klasztorowi Oycow Bernardynow na ktorych placach dopłaciwszy za budowanie Dworca dla mnie zbudowanego Oycom tymże onych oto upraszam, aby pozwolili mieszkania w tymże Dworcu na placach tychże zbudowanym Pannie Maryi Grabowskiey, a przy niey Annuszce Starey, ktore obowięznie na sumnienia ich, aby za mię przy tymże Kościele OO. Bernardynow Pana Boga prosiły. Ito tedy pisanie moie chce y mocno prosię, aby było tak ważne, iako naylepszy zapis uspokaiaiąc OO. Bernardynow od wszelkiego kłopotu y trudności. Co dla lepszey Wiary Ręką własną swą podpisuię się, y pieczęć przykładam.
L.S. Dorothea z Otolina Piwowa Czesnikowa Płocka
(Archivim Conventus Łanciciensis…, s. 51 – 52)
Pierwszy kościół i klasztor bernardyński w Łęczycy, to budowle drewniane. Powstały w ciągu niespełna roku, w latach 1631 – 1632. 24 VIII 1632r. prowincjał OO. Bernardynów o. Baltazar z Wytomyśla, w uroczystej procesji z kościoła św. Andrzeja Apostoła do kościoła klasztornego pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny wprowadził Najświętszy Sakrament oraz dwóch pierwszych mieszkańców klasztoru: o. Gabriela z Bydgoszczy, który miał pełnić obowiązki przełożonego i brata zakonnego Marcelina z Garwolina.
Obiekty drewniane były budowlami tymczasowymi, dlatego już w pięć lat po rozpoczęciu fundacji w roku 1636 zaczęto wznosić murowany kościół i klasztor. Prace budowlane ukończono w roku 1643. Kościół konsekrowano jednak dopiero 9 lat później, w dniu 10 IX 1652r. Wtedy też świątynia otrzymała drugi tytuł i drugiego patrona – św. Józefa.
Niespełna trzy lata po konsekracji, w czasie „potopu” (w 1655r.), Szwedzi najpierw zajęli klasztor znajdujący się poza murami Łęczycy, a następnie całe miasto. Tak Łęczycę, jak i klasztor wyzwolił król Jan Kazimierz, którego wojska rozpoczęły szturm miasta z terenu klasztoru. Natarcie zmusiło szwedzką załogę do kapitulacji.
W czasie tej wojennej zawieruchy kościół i budynek klasztoru zostały w znacznym stopniu zniszczeniu. Odbudowano je jednak i w roku 1686 sufragan gnieźnieński biskup Wojciech Stawowski ponownie konsekrował kościół.
W pierwszej połowie XVIII w. klasztor dwukrotnie ucierpiał na skutek pożarów; najpierw w roku 1737 i sześć lat późnie w 1743. Dzięki jednak staraniom przełożonych zakonnych, został odbudowany.
Obecny rokokowy wystrój wnętrza kościoła pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku. Na sklepieniu i ścianach znajduje się iluzjonistyczna polichromia wykonana w latach 1762 – 1763 przez bernardyńskiego malarza, brata zakonnego Walentego Żebrowskiego († 1765). Ołtarz główny, sześć ołtarzy bocznych, ambona i prospekt organowy powstały w latach 1764 – 1766 w Kaliszu, w warsztacie snycerskim Franza Eytnera (Franciszka Etnera). W ołtarzu głównym są dwa obrazy Matki Bożej; jeden pochodzi z XVII wieku i przedstawia Najświętszą Maryję Pannę Niepokalanie Poczętą, a drugi to Matka Boża Częstochowska z roku 1887 r.
Należy zwrócić również uwagę na fakt, że historia klasztoru, to nie tylko dzieje jego budynków czy sprzętów należących do wyposażenia tychże budynków. Historię klasztoru tworzyli przede wszystkim zakonnicy, którzy go zamieszkiwali. Omawiając tę kwestię przytoczony zostanie fragment jednego z rozdziałów wspomnianej już wyżej książki Bernardyni łęczyccy autorstwa o. Aleksandra Sitnika i Tomasza Sitnika. O. Aleksander pisząc o organizacji życia zakonnego w klasztorze łęczyckim podaje: Liczba zakonników mieszkających w klasztorze stopniowo zwiększała się z dwóch do około pięciu. Stąd konwent pod względem prawnym nosił tytuł rezydencji. Taki stan utrzymywał się prawdopodobnie do czasu odnowienia zniszczonych budynków po najeździe szwedzkim. W każdym razie w 1772 roku mieszkało w łęczyckim klasztorze 18 zakonników: 12 kapłanów i 6 braci zakonnych.
Ponieważ w klasztorze w XVIII wieku przebywało ponad 12 zakonników, konwent zmienił rangę prawną z rezydencji na klasztor formalny.
(…) w 1808 roku w klasztorze mieszkało 13 zakonników: 9 kapłanów i 4 braci zakonnych. (…)
Stan liczbowy klasztoru łęczyckiego zmieniał się nie tylko z powodu decyzji władz zakonnych, ale nieraz na skutek klęsk elementarnych. Wpływ na śmiertelność bernardynów miały panujące w Łęczycy epidemie. (…) na skutek zarazy około 1653 roku zmarło siedmiu zakonników. (…) Ponownie epidemia powróciła do miasta w 1662 roku. Na jej skutek zmarł kapłan zakonny Adrian Rogoziński. Siedmiu zakonników zmarło w czasie epidemii w 1709 roku. Kolejną przyczyną zgonów były wojny. Podczas potopu szwedzkiego w klasztorze łęczyckim zostało zamordowanych czterech kapłanów zakonnych (…). (Bernardyni łęczyccy, Kraków 2005, s. 53 – 55).
Zabory i kasata
Klasztor łęczycki pod względem administracyjnym należał do zakonnej bernardyńskiej prowincji wielkopolskiej.
W każdej prowincji, co kilka lat odbywają się tak zwane kapituły prowincjale. Są to zebrania zakonników, w czasie których podejmowane są decyzje obowiązujące wszystkie klasztory danej prowincji czy też wybierany jest przełożony rządzący całą prowincją, czyli prowincjał.
W całej historii klasztoru łęczyckiego, odbyły się w nim dwa razy kapituły prowincjale; pierwsza z nich była w roku 1743, a druga w 1785.
Poza tym, we wszystkich prowincjach zakonnych, jeden klasztor przeznaczany był (i tak jest nadal) na tak zwany nowicjat. Nowicjatem nazwany został początkowy okres pobytu w zakonie. Kierowani byli do niego ci, którzy zgłaszali się do zakonu, aby przez pierwszy rok mogli poznać życie zakonne, i aby przełożeni mogli się wstępnie zorientować czy kandydat ma powołanie i nadaje się do życia zakonnego. W Łęczycy nowicjat był w latach 1812 – 1823.
Prawdziwa katastrofa dla łęczyckiego konwentu OO. Bernardynów nastąpiła w roku 1864, kiedy to władze carskie, w ramach represji po upadku powstania styczniowego skasowały klasztor.
O. Aleksander pisze o tych wydarzeniach: Bernardyni łęczyccy czynnie zaangażowali się w walkę narodowo – wyzwoleńczą w czasie powstania styczniowego. W latach 1863 – 1864 klasztor stanowił oparcie dla powstańców. Gwardian Salwator Sikorski zezwolił powstańcom na złożenie przysięgi w kościele klasztornym. Został za to zesłany w 1864 roku do Kostromska. Wikary klasztoru Rafał Staszakowski był dowódcą jednego z oddziałów powstańczych. Zginął pod Dobrzykowem. Poniósł śmierć w czasie udzielania sakramentów rannemu żołnierzowi. Kaznodzieja Filip Markowski, jako kapelan oddziału „Dzieci Warszawy”, walczył z bronią w ręku. Dostał się do niewoli, a następnie został zesłany na 15 lat katorgi w kopalniach syberyjskich. Po odbyciu kary zamieszkał w Tunce. W walkach powstańczych wziął udział Eugeniusz Zychowicz. Po upadku powstania zbiegł za granicę. Spowiednik Innocenty Jabłoński został oskarżony przez władzę o sympatyzowanie z powstańcami i oddany pod nadzór policji. Konsekwencją działalności patriotycznej bernardyńskich zakonników była kasata klasztoru w 1864 roku. (Bernardyni łęczyccy, Kraków 2005, s. 73). Zakonnicy, którzy pozostali jeszcze w klasztorze zostali wywiezieni do etatowego klasztoru w Widawie.
Warto w tym miejscu trochę szerzej przedstawić sprawę kasaty klasztorów we wszystkich trzech zaborach ze szczególnym zwróceniem uwagi na kasatę w roku 1864, w zaborze rosyjskim.
Zaborcy, chcąc doprowadzić do asymilacji społeczeństwa polskiego z ich społeczeństwem, czyli mówiąc inaczej chcąc zgermanizować czy zrusyfikować Polaków musieli wystąpić m.in. przeciw Kościołowi, jako instytucji stanowiącej mocne oparcie dla polskiego narodu. Jednym z elementów walki z Kościołem katolickim było niszczenie klasztorów stanowiących silne ośrodki katolickiej religijności i polskości.
W granicach zaboru pruskiego znalazło się 20 klasztorów bernardyńskiej prowincji wielkopolskiej. Wszystkie przestały istnieć do roku 1841.
W zaborze austriackim znalazła się prowincja „galicyjska”, której udało się przetrwać okres niewoli bez strat.
W zaborze rosyjskim kasowano klasztory systematycznie od czasu, kiedy ziemie polskie znalazły się w granicach carstwa rosyjskiego, jednak było kilka okresów, w których szczególnie nasiliło się likwidowanie klasztorów. Miało to miejsce w roku 1819, później w 1832 – po powstaniu listopadowym i w 1864 – po upadku powstania styczniowego.
Car Aleksander II wydał 8 XI 1864r. ukaz O reformie klasztorów. Na podstawie zawartych w tym dokumencie przepisów, polskie rzymskokatolickie klasztory podzielono na cztery kategorie: zniesione, zamknięte, etatowe i nieetatowe. Do kategorii klasztorów zniesionych zaliczono te, w których było mniej niż 8 zakonników (lub sióstr zakonnych); klasztory zamknięte, to takie, którym udowodniono udział w buntowniczych działaniach przeciwko Rządowi. Chodzi tu m.in. o czynny udział przynajmniej jednego z zakonników w powstaniu, zachęcanie do udziału w powstaniu, przyjmowanie przysięgi od powstańców w klasztorze lub kościele klasztornym, spowiadanie i rozgrzeszanie powstańców, udzielanie im schronienia. Zaliczenie jakiegoś klasztoru do jednej z tych grup oznaczało natychmiastową likwidację. Klasztory etatowe i nieetatowe mogły funkcjonować nadal, choć ich kasata była tylko odroczona w czasie. Klasztor nieetatowy musiał posiadać przynajmniej 8 zakonników, przy czym nie wolno było uzupełniać stanu osobowego zakonnikami z innych klasztorów ani przyjmować kandydatów do nowicjatu. Nie był on także w żaden sposób wspierany materialnie przez władze. W sytuacji, gdy liczba osób we wspólnocie spadła poniżej ośmiu, to klasztor był zamykany. Klasztory etatowe wspomagane były materialnie przez państwo, ponieważ pewnej części ich mieszkańców przyznawano pensje. Do tych klasztorów zwożono zakonników z klasztorów zlikwidowanych, w związku z tym zaraz po kasacie były przeludnione, jednak z upływem czasu zmniejszano ich liczbę. Teoretycznie klasztory te mogły istnieć, ponieważ formalnie nie zakazano przyjmowania do nich młodych kandydatów do zakonu, jednak, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, władza państwowa wymyśliła pewien „haczyk”. Nie można było przyjmować nowicjuszy, dopóki na terenie Królestwa Kongresowego istniał przynajmniej jeden klasztor nieetatowy danego zakonu, czyli mówiąc inaczej, dopóki nie wymarli wszyscy zakonnicy z klasztorów nieetatowych.
Spośród 29 bernardyńskich klasztorów znajdujących się w granicach Królestwa Kongresowego, do etatowych zaliczono 5, były to klasztory w: Kazimierzu Biskupim, Kole, Paradyżu, Warcie i Widawie; do nieetatowych zaliczono 4 w miejscowościach: Góra Kalwaria, Ratowo, Strzegocin i Tykocin. Pozostałe 20 klasztorów – w tym konwent w Łęczycy – zlikwidowano.
Jak praktycznie wyglądało wykonanie ukazu carskiego O reformie klasztorów z 8 XI 1864r.?
Na jego realizację wyznaczono noc 27/28 listopada 1864r. Wszystko utrzymywano w ścisłej tajemnicy. Urzędnicy cywilni wraz z przymuszonym do asystowania rzymskokatolickim duchownym diecezjalnym oraz wojskiem udawali się do klasztoru, który miał być zlikwidowany. Wojsko otaczało klasztor, a urzędnicy i przymuszony ksiądz wchodzili do klasztoru. Zbudzonych zakonników gromadzono w refektarzu (jadalni) lub w celi przełożonego i odczytywano dokument kasacyjny. Potem dawano zakonnikom pewien czas na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy, wyprowadzano ich z klasztoru i wojskowymi wozami, pod strażą wywożono do wyznaczonego klasztoru etatowego. Bernardynów z Łęczycy wywieziono do Widawy.
W taki to sposób władza carska reformowała klasztory.
Po kasatach z roku 1864, rozpoczęte dzieło niszczenia, kontynuowano. W następnym roku, czyli 1865 zlikwidowane zostały bernardyńskie klasztory w Tykocinie i Józefowie, w 1868 – w Piotrkowie Trybunalskim i Radecznicy, w 1893 – w Widawie i Paradyżu, w 1898 – w Kazimierzu Biskupim i Warcie. W ten sposób spośród wszystkich klasztorów bernardyńskich, które znalazły się w zaborze rosyjskim, a było ich, łącznie w Królestwie Kongresowym i na ziemiach włączonych do carstwa rosyjskiego – 79, ocalało w chwili odzyskania przez Polskę niepodległości, czyli w roku 1918 – zaledwie 3. Były to konwenty: Koło, Kretynga i Zasław. Dzieło zniszczenia było więc ogromne.
Wszystkich klasztorów bernardyńskich, na ziemiach I Rzeczypospolitej, w chwili pierwszego rozbioru (czyli w roku 1772) było 119. Po I wojnie światowej, kiedy niepodległa Polska wróciła na mapę Europy – klasztorów bernardyńskich było 17 (prowincja „galicyjska” w zaborze austriackim nie straciła żadnego klasztoru).
Powrót do klasztoru
Łęczyca jest jednym z niewielu miejsc, do których Bernardyni powrócili. Zanim jednak tak się stało, to na pewien czas zamieszkali tu Księża Jezuici.
Kronika klasztoru obejmująca lata 1946 – 1987 przedstawia sprawę powrotu OO. Bernardynów do Łęczycy w następujących słowach: Działo się to R.P. 1946. za pontyfikatu J.S. Papieża Piusa XII, gdy prymasem Polski był J. Em. Kard. August Hlond, bp. łódzkim J.E.Ks. Włodzimierz Bronisław Jasiński, generałem Zakonu Franciszkańskiego Br.Br. Mniejszych N.O. Walenty Schaaf, a prowincjałem prowincji Niep. Poczęcia N.M.P. w Polsce – prowincji bernardyńskiej – N.O. Bronisław Szepelak, Polską zaś wyzwoloną z okupacji niemieckiej kierował Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej pod przewodnictwem Bolesława Bieruta.
J.E. Ks. Wł. Jasiński, ordynariusz łódzki przychylając się łaskawie do prośby N.O. Prowincjała O. Br. Szepelaka, pismem z dn. 23. X. 1946r. zezwolił na objęcie przez OO. Bernardynów, starego ich klasztoru w Łęczycy, administrowanego od kilkudziesięciu lat przez Ks.Ks. Jezuitów. (…)[od roku 1923].
Na podstawie tego pisma, po porozumieniu się N.O. Prowincjałów OO. Bernardynów i Ks.Ks. Jezuitów ustalono, że w dniu 24.XI.1946r. nastąpi przekazanie kościoła i klasztoru w Łęczycy.
Zgodnie z życzeniem zdających kościół i klasztor Ks.Ks. Jezuitów, przed uroczystym przekazaniem, OO. Bernardyni, poza oględzinami nie mieszali się do niczego. Dopiero w dniu 24.XI.1946r. około godz. 9–tej, przybył N.O. Prowincjał OO. Bernardynów, O. Br. Szepelak, w towarzystwie: OO. Definitorów: O. Alberta Mroza i O. Dr. Zygmunta Stępienia, oraz O. Leonarda Deca, gwardiana z Koła, O. Roberta Marka, gwardiana z Piotrkowa, O. Dr. Kamila Krukowskiego, gwardiana z Łodzi, O. Mgr. Sylwestra Niewiadomego, gwardiana z Olsztyna, O. Mgr. Eustachego Łosia, gwardiana z Warszawy, i mianowanego na przełożonego do Łęczycy O. Mgr. Wacława Płonkę i O. Teodora Hanaki przeznaczonego na katechetę gimnazjalnego w Łęczycy; ze strony zdającej Ks. Jezuitów wystąpili jako przedstawiciel Ks. Franciszek Przybylski, superior z Łodzi i Ks.Ks. Dubaj i Popek, zaś jako przedstawiciele świeckich władz duchownych byli obecni Ks. Dr. Ignacy Nowak, dziekan łęczycki, proboszcz w Górze Św. Małgorzaty, w towarzystwie Ks. Władysława Chmiela administratora parafii łęczyckiej i Ks. Kan. Franciszka Czechmestrzyńskiego, kapelana SS. Urszulanek i katechety gimnazjum i liceum pedagogicznego. Około godz. 10–tej zebranych przed bramą kościoła OO. Bernardynów, powitał uroczyście, z procesją Ks. Fr. Przybylski i wprowadził do kościoła. W kościele wygłosił podniosłe kazanie Ks. Dubaj, w którym, imieniem Ks.Ks. Jezuitów żegnał się z Łęczycą i jej mieszkańcami i witał dawnych gospodarzy, wracających po różnych kataklizmach dziejowych do swej starej placówki. Potem przemówił w imieniu OO. Bernardynów N.O. Br. Szepelak, który podkreśliwszy ważność momentu objęcia powtórnego klasztoru, podziękował Ks.Ks. Jezuitom za ofiarność i pracę włożoną na utrzymanie starej placówki bernardyńskiej i zachowanie, mimo wszystko, tradycji i charakteru tak kościoła jak i ducha franciszkańskiego na placówce franciszkańskiej; nastepnie powitał mieszkańców Łęczycy polecając ich pieczy i życzliwości tak kościół jak i klasztor wraz z ubogimi jego mieszkańcami i zapewnił, że za to modłami do Boga i pracą dla społeczeństwa na polu religijnym zakonnicy odwdzięczać się będą. Potem rozpoczęła się suma uroczysta, którą celebrował O. Dr. Z. Stępień. W czasie sumy okolicznościowe kazanie wygłosił O. Robert Marek. W kazaniu w wymownych słowach przypomniał historię kościoła i klasztoru, podkreślając, że obejmujący placówkę OO. Bernardyni to nie intruzy ale gospodarze, a powrót ich ma na celu przywrócenie na placówce franciszkańskiej, przytłumionego tu przez katastrofy dziejowe, ducha i tradycje franciszkańskie, ducha wiary i miłości serafickiej. Po nabożeństwie nastąpiło urzędowe podpisanie inwentarza kościoła i zakrystii oraz protokółu zdawczego przez strony zdającą i obejmującą oraz przez przedstawicieli władz duchownych Ks. Dr. I. Nowaka, dziekana łęczyckiego, i jego towarzyszy.
Następnie odbyło się skromne przyjęcie w czasie którego wygłoszono kilka przemówień, których treścią było podziękowanie i pożegnanie Ks.Ks. Jezuitów oraz powitanie i życzenia dla OO. Bernardynów. Tego samego dnia goście i Ks.Ks. Jezuici opuścili klasztor, a na miejscu zostali tylko przeznaczeni do Łęczycy O. Wacław i O. Teodor. Stan klasztoru, kościoła i przylegającego ogrodu był następujący: Ogród bez ogrodzenia, zachwaszczony, drzewa zniszczone prawie zupełnie. Klasztor, zewnątrz mury częściowo obdarte, ale w dobrym stanie, dach kryty blachą – miejscami uszkodzony. Wewnątrz klasztoru, drzwi, okna, podłogi i mury wszystko w dobrym stanie, lecz w trzech czwartych zajęte przez starostwo powiatowe, część wydzielona i przeznaczona dla zakonników w połowie zajęta przez milicjantów, tak że dla zakonników zostało tylko cztery cele, łazienka, ubikacja, a resztę urządzono na korytarzu poprzedzielanym murami. Kościół – z zewnątrz mury obite z tynku przez pociski w czasie walk 1939r. – dach poważnie uszkodzony, dachówka skutkiem detonacji ruszona i pobita. Mur koło kościoła, dzwonnica i figura N.P.M. Panny zniszczone całkowicie przez Niemców. Wewnątrz kościół bez poważniejszych uszkodzeń, poza nieznacznymi uszkodzeniami wielkiego ołtarza przez pocisk artyleryjski wpadły przez okno i w kościele eksplodujący. Wiele natomiast zostało śladów po zamianie kościoła przez Niemców na magazyn a przyległego korytarza na stolarnię, a ślady te to kurz i brud co grubo przykrył freski w kościele, a z korytarza stworzył jakby stajnię. (Kronika klasztoru OO. Bernardynów w Łęczycy 1946 – 1987, s. 1; 2 – 6).
Z powyższego tekstu kroniki wynika, że w roku 1946 budynek klasztoru nie został odzyskany w całości, ponieważ część pomieszczeń zajmowało starostwo powiatowe, część zaś milicja; poza tym w późniejszym okresie umieszczono w klasztorze biura różnych innych instytucji, jak np. Spółdzielnię Kominiarzy, mieszkało też kilka rodzin. Ostatnia rodzina wyprowadziła się z klasztoru w roku 1961 (por. Kronika klasztoru…, s. 284), a ostatnie biuro, które opuściło pomieszczenia klasztorne, to Przedsiębiorstwo Mięsne – Sekcja Skupu Zwierząt Rzeźnych, w roku 1977 (por. Kronika klasztoru…, s. 670).
W 1979r. ordynariusz Diecezji Łódzkiej bp Józef Rozwadowski utworzył przy kościele klasztornym samodzielny ośrodek duszpasterski, natomiast dwa lata później w roku 1981 ten sam ordynariusz powołał do istnienia pełnoprawną parafię, należącą do dekanatu łęczyckiego. Nie od razu powstała parafia przy klasztorze, gdyż początkowo sprzeciwiały się temu władze komunistyczne. Na utworzenie więc parafii w 1981r., oprócz decyzji biskupa wpływ miała także zgoda ówczesnego Urzędu Wojewódzkiego w Płocku. W decyzji Wydziału do Spraw Wyznań napisano m.in.: uchyla się na wniosek Kurii Biskupiej Diecezji Łódzkiej decyzję Wydziału do Spraw Wyznań Urzędu Wojewódzkiego w Płocku z dnia 12 stycznia 1979r. (…) w sprawie zgłoszonego zastrzeżenia przeciw utworzeniu parafii przy kościele pw. Niepokalanego Poczęcia N.M.P. w Łęczycy. Jednocześnie (…) nie zgłasza się zastrzeżeń przeciw utworzeniu parafii przy kościele pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Łęczycy… Komuniści chcieli mieć, i niestety częściowo mieli wpływ na sprawy kościele – przynajmniej niektóre.
Tak więc podsumowując, klasztor bernardyński w Łęczycy od roku 1632 do 2021 istnieje 389 lata, z czego prawowici mieszkańcy tego obiektu nie mieszkali w nim przez 82 lata (1864r. – 1946r.), czyli mieszkają w sumie 307 lat. opracował o. Krystyn OFM